Asset Publisher Asset Publisher

Energia z lasu - w magazynie Echa Leśne

W kwartalniku "Echa Leśne" pojawił się obszerny artykuł o pilotażowym projekcie budowy farm wiatrowej nad lasami.

Na terenie trzech nadleśnictw powstanie do 20 leśnych turbin wiatrowych. Lasy Państwowe zdecydowały się na pilotażowy projekt. To szansa na zmniejszenie emisji CO₂, ale wielu pyta: co wiatraki w lasach oznaczają dla ptaków, nietoperzy i innych zwierząt leśnych?

Już są w lasach Finlandii, Szwecji czy Niemiec. Ich łopaty wiszą wysoko nad lasem – około 50 m nad koronami drzew. Turbiny wiatrowe o całkowitej wysokości od 180 do 220 m wspierają w tych krajach transformację energetyczną i generują znaczące ilości prądu. – Stojąc pod takim wiatrakiem, człowiek czuje się naprawdę malutki. Na dole słychać delikatny szum o natężeniu   około 50 decybeli. To mniej więcej tyle, ile generuje zwyczajna rozmowa – mówi Sylwia Studzińska, leśniczka i liderka projektu Lasów Państwowych „Las Energii”. 

Leśne wiatraki miała okazję obserwować zarówno w Finlandii, jak i w niemieckiej Bawarii. – O ile
w Finlandii wokół turbin utrzymywana jest stosunkowo duża powierzchnia bezleśna, o tyle w Niemczech wiatraki są wręcz wtulone w drzewostan. Stawiane są nie tylko w lasach mniej cennych przyrodniczo, na ubogich stanowiskach czy w sosnowej monokulturze, ale i w cenniejszych lasach mieszanych, chociażby w sąsiedztwie buków
– opowiada. 

PRZECZYTAJ CAŁY ARTYKUŁPilotaż na 20 turbin

W polskich lasach takie turbiny też się pojawią. Na razie wyłącznie w ramach pilotażu w dwóch lokalizacjach – na styku nadleśnictw Nowa Sól i Sława Śląska (RDLP w Zielonej Górze) oraz na terenie Nadleśnictwa Skwierzyna (RDLP w Szczecinie). Z propozycją zlokalizowania wiatraków w polskich lasach w 2021 roku zgłosił się do Lasów Państwowych duński inwestor – Eurowind Energy. To firma specjalizująca się w pozyskiwaniu energii ze źródeł odnawialnych (na naszym rynku nie ma polskiego producenta wiatraków – przyp. red.). Cały proces planistyczny i projektowy, uzyskiwanie zezwoleń, zgód środowiskowych i sama budowa leży po stronie inwestora. W porozumieniu z nim wyznaczono miejsca, w których powstaną pilotażowe wiatraki. – Lasy Państwowe jedynie wydzierżawiają inwestorowi swój grunt pod tę inwestycję – zastrzega Studzińska i dodaje, że na razie w wytypowanych nadleśnictwach nikt nie wbił pierwszej łopaty, a spacerowicze nie zobaczą żadnych prac. – Trwa etap planistyczny. Przygotowanie tej inwestycji zajmie kilka lat. Nie wybudowaliśmy i nie budujemy 2,5 tys. wiatraków, jak podawały niektóre media. W tych dwóch lokalizacjach obejmujących trzy nadleśnictwa powstanie do 20 wiatraków – podkreśla. 

Dlaczego Lasy Państwowe zainteresowały się energią wiatrową? – Zarządzamy prawie 30 proc.
powierzchni Polski. Jednocześnie przed naszym krajem stoi wyzwanie przeprowadzenia transformacji energetycznej, dekarbonizacji, zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego. Lasy Państwowe już angażują się w te działania. Realizujemy kilka projektów pod wspólną nazwą „Lasy dla klimatu”. Wśród nich jest budowa farm i instalacji fotowoltaicznych, które mają zapewnić samowystarczalność energetyczną nieruchomości zarządzanych przez LP. Nasze spojrzenie na energetykę jest jednak szersze. Wiemy, że mamy duży potencjał i chcielibyśmy wesprzeć rozwój energetyki odnawialnej w naszym kraju. Patrzymy na to, co dzieje się za granicą, i widzimy, że możliwe jest rozwijanie energetyki wiatrowej na terenach leśnych
– wyjaśnia Studzińska.

Krytyczny głos

Projekt umiejscawiania wiatraków wśród drzew budzi jednak emocje wśród miłośników przyrody,
przyjaciół lasu, a także niektórych organizacji ekologicznych. (...) Sylwia Studzińska podkreśla, że powierzchnia przeznaczona pod wiatraki zostanie wyłączona spod gospodarki leśnej czasowo – maksymalnie na 30 lat. Po tym czasie inwestor zobowiązał się do usunięcia turbin i przywrócenia mu pierwotnej funkcji. Grunt przeznaczony pod inwestycję nie będzie też tak duży, jak wielu się spodziewa. Pod budowę jednej turbiny potrzebne będzie 20–30 arów (to mniej niż połowa typowego boiska piłkarskiego). – Lokalizacje wyznaczone do pilotażu to gospodarczy drzewostan sosnowy. W umowach z inwestorem zawarliśmy zapisy zobowiązujące go do tego, by w miarę możliwości turbiny były dostarczane istniejącymi już drogami, w tym drogami przeciwpożarowymi. Jeśli przebieg jakiejś drogi trzeba będzie zmienić, to będziemy dążyć do tego, by po zakończeniu inwestycji była ona wykorzystywana jako droga przeciwpożarowa. Rozmawiamy z inwestorem także o sposobie dostarczenia łopat w głąb lasu. Są już metody pozwalające na ich podnoszenie, dzięki czemu można zminimalizować powierzchnię wykorzystywaną podczas budowy – podkreśla Studzińska. Zastrzega, że przy takich inwestycjach zawsze trzeba się liczyć z kosztami środowiskowymi. – Jednak kilka hektarów pod turbiny wiatrowe to dużo mniejszy koszt środowiskowy niż wycięcie setek hektarów drzewostanu pod wprowadzenie infrastruktury kablowej z elektrowni wiatrowych na morzu czy pod budowę planowanej elektrowni atomowej (elektrownie jądrowe wymagają powierzchni 150–200 ha – przyp. red.). Oczywiście nadleśne wiatraki nie są alternatywą dla tych inwestycji, mogą być ich uzupełnieniem – wyjaśnia liderka projektu „Las Energii”. I dodaje: – Te pilotażowe wiatraki będą produkować zieloną energię, przyniosą
korzyść lokalnym społecznościom, a także samym Lasom Państwowym. Dzierżawa terenu
to dla nas szansa na dywersyfikację przychodów. W tej chwili utrzymujemy się w 90 proc. z gospodarki leśnej. Przy jej ograniczaniu musimy myśleć o pozyskiwaniu innych środków, które będziemy mogli przeznaczyć na ochronę przyrody.
 

Pierwsze takie badania

W fazie planistycznej Lasy Państwowe omawiają z duńskim inwestorem wiele kwestii związanych
z ochroną lasu w sąsiedztwie wiatraków. – Chcemy zebrać wiedzę na temat ewentualnych zagrożeń i zastanowić się nad tym, jak je zminimalizować. Prowadzimy rozmowy z pożarnikami, ze specjalistami z zakresu ochrony lasu. Już wiemy, że wiatraki będą zatrzymywane w odpowiednim ułożeniu w razie konieczności przelotów samolotów gaśniczych czy tych dokonujących oprysków lasów – wskazuje Studzińska. Duże znaczenie dla przyszłości leśnych turbin wiatrowych będą miały wyniki badań prowadzonych właśnie przez specjalistów Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Na zlecenie Lasów Państwowych realizują oni siedmioletni projekt badawczy. Kiedy kontaktujemy się z prof. Piotrem Tryjanowskim, ornitologiem, który kieruje zespołem naukowców, akurat przebywa na badaniach terenowych w Hiszpanii. – Jesteśmy w okolicach Alicante, gdzie działa olbrzymia leśna farma wiatrowa.

Turbiny są umieszczone ponad koronami drzew, choć oczywiście tutejszy las znacznie różni się od naszego. Farma ta ma opinię jednej z najbardziej śmiercionośnych dla ptaków i nietoperzy, ale zastosowana tu technologia jest po prostu stara – podkreśla prof. Tryjanowski. Zaznacza, że badania, które na zlecenie LP przeprowadzi jego zespół, to, pod względem wykorzystania nowoczesnego sprzętu i analizowanej powierzchni, najszerzej zakrojony tego typu pomysł badawczy na świecie.O ile badań dotyczących turbin wiatrowych pracujących w krajobrazie rolniczym, na morzach i oceanach są tysiące, o tyle tych dotyczących wiatraków w systemach leśnych, które moglibyśmy wykorzystać, jest najwyżej kilkadziesiąt. A przejrzeliśmy ponad 400 prac wyjściowych. Opierają się na tradycyjnych metodach obserwacji tego, co dzieje się w drzewostanach. Badacze, chodząc po lesie z lornetką czy detektorem ultradźwiękowym, oceniali sytuację. Jednak jeśli turbina pracuje 20–30 m albo jeszcze wyżej, ponad koronami drzew, to powinniśmy wiedzieć, co tam się dzieje. Takich badań w zasadzie nie ma – mówi prof. Tryjanowski.

Jego zespół wykorzysta do obserwacji nie tylko wieże przeciwpożarowe i wieże do mierzenia poziomu CO₂, ale i innowacyjny sprzęt. – Dzięki zastosowaniu nowoczesnych technologii, takich jak drony i balony wyposażone w zaawansowane sensory, kamery termowizyjne oraz systemy akustyczne, będziemy mogli prowadzić monitoring w czasie rzeczywistym i uzyskać precyzyjne dane o potencjalnym wpływie turbin wiatrowych na ekosystem leśny – precyzuje profesor. Do zrealizowania badania naukowcy przygotowali zaplecze informatyczne, wykorzystają także sztuczną inteligencję. – Fenomen sprzętu, którego używamy, polega na tym, że jedno urządzenie pozwala nam równocześnie badać ptaki i nietoperze. Korzystamy z najnowocześniejszych modeli, dostępnych dopiero od ubiegłego roku, a wyprodukowanych w Australii. Myślę, że 80 proc. tych urządzeń mamy my. To pokazuje skalę naszego projektu badawczego – podkreśla prof. Tryjanowski. I dodaje, że to nie wszystko. 

Lasy Państwowe zaplanowały zakup systemu radarowo-optycznego. – Pozwoli zbadać strumień przelotu ptaków nad lasem. Powie nie tylko, co leci, jakiej wielkości stado, z jaką intensywnością, ale i poda dokładną wysokość przelotu – zaznacza. Zadaniem naukowców z UPP nie jest i nie będzie badanie terenu pod konkretną inwestycję. Mają przeprowadzić rozpoznanie naukowe dotyczące wpływu wiatraków na nietoperze i ptaki w lasach. Oprócz powierzchni, gdzie będzie realizowany pilotażowy projekt instalacji turbin, naukowcy sami wybrali tereny, na których prowadzić będą ten sam model badań. Jak mówią, nie zależy im na określonych wynikach – chcą, aby obroniły się pod względem naukowym i zostały opublikowane w najlepszych specjalistycznych czasopismach. – Korzystamy z pełnej automatyki, aby zapewnić najwyższy standard obiektywizmu. Efektem tych badań będzie nie tylko odpowiedź na pytanie, czy w danym miejscu można postawić wiatrak i w jaki sposób wpłynie on na populacje ptaków i nietoperzy. Nasze działania będą miały również istotne znaczenie dla skuteczności akcji gaśniczych w lasach czy nawet dla bezpieczeństwa ruchu lotniczego.